Afera solna, czyli festiwal nieufności w internecie

Chleba i igrzysk zażądaliby internauci, gdyby nie fakt, że chleb wzbudza obecnie pewną nieufność wśród konsumentów, choć oczywiście nie tak poważną, jak na przykład kiełbasa. „Interes przedsiębiorcy ważniejszy niż zdrowie konsumenta!”, „Gdzie był Sanepid?”, „Czy zjedliście już porcję SOLI DROGOWEJ w swojej ulubionej wędlince?” – zbadaliśmy gorące dyskusje internautów w związku z aferą solną.

 

Sprawa soli przemysłowej, która była sprzedawana jako spożywcza, w ciągu kilku dni opanowała internet. Błyskawicznie otrzymała też miano „afery solnej” – od 25 lutego do 7 marca 2012 roku opublikowano ponad 1,9 tys. artykułów na temat soli, przy czym w prawie 1,2 tys. przypadków pojawiła się „afera”. Na początku pojawiło się kilka nieśmiałych pytań internautów o nielegalną sól: co to właściwie jest za substancja i czym grozi jej spożywanie, szybko jednak wątpliwości wyparte zostały przez głosy oburzenia i protesty.

Co to za sól, właściwie?

Sól przemysłowa, która trafiła na polskie stoły, doczekała się wielu mocnych określeń w mediach elektronicznych. Najczęściej pisano o soli „szkodliwej” – prawie 1000 publikacji, „niejadalnej” – niemal 900 materiałów, 250 razy napisano, że jest lub może być „rakotwórcza”. O szkodliwości soli mówiono w wielu aspektach – nie tylko zdrowotnym. Internauci aktywni na forach giełdowych gorączkowo zastanawiali się, jaki wpływ afera będzie miała na notowania przetwórców mięsa. Ważnym aspektem, który rozważano, był też handel z innymi krajami europejskimi (przypominano m.in. rosyjskie embargo na mięso).

Gdzie był Sanepid?

„A gdzie przez te 10 lat były sanepid? Niby takie restrykcyjne zasady mamy, UE do wszystkiego się wtrąca, kontroluje, jakiej długości ma być ogórek, jak zakrzywiony ma być banan, a tu przez 10 lat bandyci sprzedają świadomie truciznę, którą potem dodaje się do jedzenia i nagle wszyscy zdziwieni…” – jeszcze chyba nigdy działalność Sanepidu nie była tak interesująca dla internautów. Trudno jednak oczekiwać, by było to zainteresowane przyjazne: „W tej sprawie głowy powinny się sypać w tych instytucjach odpowiedzialnych za kontrolę produktów spożywczych, np., Sanepid, Ministerstwa Zdrowia i Rolnictwa, etc.”. Sanepid zaangażował się jednak w sprawę poważnie i jego kolejne działania opisano i skomentowano w ponad 600 materiałach. Również organom ścigania dostało się od internautów – fakt, iż afera nagłośniona została dopiero dzięki telewizji TVN, został omówiony w prawie 300 publikacjach.

Żądamy prawdy!

„Ciekawe, kto nas truł. I jakie poniesie konsekwencje” – żądanie ujawnienia listy firm, w których produktach znaleźć można nielegalną sól, jest najczęściej pojawiającym się wątkiem w komentarzach i wypowiedziach na forach. „Ta najświeższa afera obnaża ignorancję i arogancję producentów, którzy widocznie w ogóle nie sprawdzają źródeł pochodzenia produktów, z których produkują żywność dla ludzi. Priorytetem jest żeby produkować dużo i tanio, aby zarobić jak najwięcej, bo klient i tak kupi” – stwierdzają z rozgoryczeniem internauci, niektórzy straszą, że nie będą kupować polskich produktów dopóki nie zostaną ujawnieni producenci, korzystający z soli przemysłowej. Polscy konsumenci nie są odosobnieni w tych żądaniach, ponad 150 publikacji internetowych poinformowało, że analogiczne oczekiwania mają Czechy, a później także inne kraje zaczęły ostrzegać przed polską żywnością. Na giełdzie potencjalnych producentów najdłużej utrzymało się JBB, jednak badania oczyściły wizerunek tej firmy. Nie została opublikowana lista „niebezpiecznych” produktów, za to pojawiła się „biała lista” firm, które kategorycznie wyparły się jakichkolwiek związków z nielegalną solą.

Kara być powinna, ale czy będzie?

„W podobnych przypadkach idealnie sprawdza sie chinski aparat sprawiedliwosci Bo polski rozda bandytom odpowiedzialnym za ten proceder kilka wyrokow z zawieszeniem, ktos tam dostanie moze z trzy lata, a za dobre zachowanie wyjdzie po roku itepe.” – opinie internautów dotyczące ukarania aferzystów nie są najlepsze dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. „Za ilosc ludzi, jakich podtruli dalabym tej piatce cwaniaczkow dozywocie i skonfiskowalabym ich majatek na poczet naprawy wyrzadzonych szkod – przeciez to byla zbrodnia na masowa skale, kto wie, ile osob moglo przez to umrzec, ile malych dzieci zjadlo to swinstwo i jakie tego skutki beda w przyszlosci. skonczyly by sie matactwa i bezkarna swawola” – to i tak jedna z łagodniejszych wizji kary: w niektórych komentarzach przywoływany jest proces dotyczący afery mięsnej z czasów PRL jako przykład skutecznego rozwiązania problemu.

Opinia ekspertów to jedno…

… a internauci swoje wiedzą: „nikt wam nie uwierzy w to, że ta asfaltowa sól nie jest trująca…biznes zrobił swoje…za dużo osób straciłoby, gdyby była negatywna opinia ..czyżby złożyli się wszyscy na okup..takie stwierdzenie przez badaczy upoważnia tych nieuczciwych, żeby ten proceder był wykonywany nadal…mam prawo tak podejrzewać..”. Sól okazała się niejadalna, lecz nieszkodliwa. Wyniki badań, które powinny uspokoić konsumentów, nie wszystkich przekonały, choć pojawiły się prawie 280 razy w internecie.

Są i plusy w tym minusie

Mimo wszystko, internauci nie tracą poczucia humoru: „Dzięki soli drogowej polskie wędliny są najlepsze na świecie”. Potrafią też dostrzec plusy sytuacji: „Wszystkie zapasy soli ze komory wywaliłem na chodnik przed blokiem. Niech rozpuszcza lód, a mnie nie truje! I wreszcie poznałem smak! Pomidorki bez soli. Jajeczko na miękko bez soli! Schabowe bez soli! Samo zdrowie!!!!!!”. Afera solna może być też pretekstem do refleksji: „Za PRLu zabroniono posypywania ulic solą, ponieważ drzewa umierały stojąc. Dzisiaj tę sól pakują nam do kiełbas. Oto i przestępcza wyższość kapitalizmu nad minionym okresem”.

Instytut Monitorowania Mediów wyraża zgodę na publikację raportu, wyników badań i dołączonych do nich materiałów graficznych pod warunkiem podania źródła („Instytut Monitorowania Mediów” lub „Kompas Social Media”) w artykule oraz oznaczenia źródła przy każdej grafice.

 

O badaniu:

Analizę wykonano na podstawie 1 907 materiałów internetowych dostarczonych przez Instytut Monitorowania Mediów. Raport obejmuje okres od 25 lutego do 7 marca 2012 r.