XVII Konkurs Chopinowski: kto faworytem w social media?

XVII Konkurs Szopenowski od strony medialnej to transmisje wszystkich przesłuchań w telewizji, radiu i internecie, gorące komentarze ekspertów na żywo, dziesiątki tysięcy najróżniejszego typu publikacji i komentarzy w internecie oraz zasięg wzmianek w social media sięgający 70 mln osób – wynika z monitoringu mediów w IMM. Po długich, nocnych obradach jury poznaliśmy zwycięzcę oraz natychmiastową reakcję Polaków na werdykt. Zdobywca pierwszego miejsca to Koreańczyk Seong-Jin Cho, a nagroda publiczności trafiła w ręce Polaka, Szymona Nehringa. Jak jednak podkreśla w komentarzu do wyników monitoringu Anna Watza, partner zarządzający w agencji Planet PR, warto przyglądać się rozwojowi karier nie tylko laureatów.

Bez fałszywej nuty

450 zgłoszeń, 84 uczestników, 10 finalistów, i setki tysięcy Polaków zaangażowanych w przesłuchania dzięki mediom społecznościowym: to niektóre liczby związane z tegorocznym konkursem. Częściej niż w poprzednich edycjach, przesłuchania wzbudzały emocje nie tylko w salach koncertowych, ale także w internecie. A to wszystko dzięki szeroko zakrojonej kampanii promującej konkurs w mediach. Tylko w samym internecie i serwisach społecznościowych, szum wokół konkursu wygenerowany przez polskich użytkowników sieci miał szansę dotrzeć do 70 mln osób.

Siedemnasta edycja Konkursu była na niespotykaną dotąd skalę obecna zarówno w tradycyjnych mediach publicznych, jak i w internecie i serwisach społecznościowych. Oprócz transmisji w TVP Kultura oraz w Programie 2 Polskiego Radia, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina mocno postawił na najnowsze środki przekazu, uruchamiając oficjalne konta konkursu na Twitterze i Facebooku. Zupełną nowością — znaną dotąd tylko z popularnych talent-shows lub programów publicystycznych — była możliwość śledzenia internetowych komentarzy na temat konkursu na ekranie telewizorów – na żywo, podczas transmisji przesłuchań. Zdaniem Anny Watzy z Planet PR, było to strzałem w dziesiątkę. „Wiele osób komentowało poszczególne występy na dedykowanych fanpage’ach, czy w grupach, ale jeśli ich komentarz został pokazany w trakcie przerw w transmisjach, dzielili się swoją radością na prywatnych tablicach, ze znajomymi, którzy nierzadko nie byli wcześniej zaangażowani w tematykę konkursu, zwiększając tym samym zasięgi” – podkreśla specjalistka.

Nie obyło się jednak bez zgrzytów. „Mocne wejście w media społecznościowe to także poddanie się ocenie” – zauważa Anna Watza. Szczególnie w momencie, gdy wśród komentujących są osoby z branży, znające się na temacie. Zdaniem specjalistki, w roli prowadzącej wywiady z pianistami nie obroniła się Marita Alban Juraez. „Internauci zarzucali jej brak znajomości tematu (dziwiący tym bardziej, że w doświadczeniu prowadzącej można znaleźć programy o muzyce poważnej, nieumiejętność prowadzenia rozmów z poszczególnymi wykonawcami, ślizganie się po temacie” – zaznacza Watza.

Ostatniego dnia zmagań pianistów, jeszcze przed ogłoszeniem laureatów, fanpage Konkursu Chopinowskiego śledziło ponad 20 tys. osób, konto na Twitterze obserwowane było przez blisko 1,3 tys. użytkowników tego mikrobloga, a kanał Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w YouTube miał 23 tysiące subskrybentów, przy czym każdy z zamieszczonych tam filmów oglądało z reguły kilkadziesiąt tysięcy widzów. 

Mazurki dla milionów

Nie trzeba było angażować się w dyskusję w oficjalnych konkursowych mediach, by usłyszeć o tym wydarzeniu. Zgodnie z danymi IMM, najwięcej wzmianek na temat konkursu pojawiło się na Twitterze (ponad 9 tys.). Najważniejszą rolę w popularyzacji wiadomości o zmaganiach najlepszych pianistów z całego świata odegrały śledzone przez kilka, a nawet kilkanaście milionów obserwatorów konta największych portali internetowych, ale to internauci dzielący się wrażeniami z konkursu w serwisach społecznościowych podchodzili do tematu najbardziej emocjonalnie. 

W ich relacjach nie brakowało m.in. fotografii na Instagramie, ale najbardziej aktywna dyskusja o konkursie toczyła się na Twitterze i Facebooku. Hasztaga #Chopin17, którym oznaczano wzmianki na temat wydarzenia, użyto na całym świecie blisko 7 tysięcy razy, z czego ponad 4 tysiące razy w Polsce. Popularne było także oznaczenie #Chopin2015, które w badanym okresie pojawiło się w social media ponad 2,3 tys. razy. Zauważa to także Anna Watza. Zdaniem specjalistki, oficjalny hasztag konkursu nie był intuicyjny, dlatego wielu internautów ominęło go w dyskusjach o konkursie.

Uczestników dyskusji w mediach społecznościowych angażowały zarówno publikacje związane z merytoryczną i ekspercką oceną popisów pianistów, jak i — jak to w internecie bywa  –  treści o charakterze rozrywkowym. Często  - bardzo rozrywkowym.

 

Swoje trzy grosze musiała wtrącić też polityka, ale z reguły muzyka była najważniejsza.

 

 

Warto zauważyć, że XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina realnie przyczynił się do popularyzacji twórczości polskiego kompozytora, a także samej muzyki klasycznej. W czasie trwania konkursu Polacy kilka razy częściej niż zwykle dzielili się nią w mediach społecznościowych, np. poprzez udostępnienia wykonań polonezów, mazurków czy etiud z serwisu YouTube, czy też nagrań dostępnych w aplikacjach streamingowych, np. Spotify czy Deezer.

Vox populi, vox jury

Sympatie publiczności nie zawsze pokrywają się z wyborami jury. Tak było także w przypadku tegorocznej edycji konkursu. 

Przed ogłoszeniem wyników, wśród finalistów największe zainteresowanie w social mediach wywoływał — czemu nie można się dziwić — jedyny Polak w najlepszej zdaniem jury dziesiątce. Szymon Nehring, który w finale wykonał koncert e-moll opus 11, był najczęściej wspominanym w internetowych mediach uczestnikiem tegorocznej edycji konkursu. Polak został wyróżniony nagrodą publiczności. Z grupy finalistów, wyprzedził m.in. kontrowersyjnego, bo posądzanego o narcyzm, Łotysza Georgijsa Osokinsa i bardzo lubianego, sympatycznego Kanadyjczyka Charlesa Richarda-Hamelina.

Jednak wśród wszystkich pianistów tej edycji, popularnością Nehringa w internecie przerósł inny Polak: Krzysztof Książek. 23-letni pianista szybko został okrzyknięty „największy nieobecnym” w finale. „Uważam, że Krzysztofowi Książkowi stała się krzywda. On nie zasłużył na takie potraktowanie” — ocenił werdykt jury Konkursu Chopinowskiego pianista i komentator konkursu w radiowej Dwójce Andrzej Ratusiński. Jak zauważa Anna Watza z Planet PR, niewątpliwie można przyjąć, że jego popularność wynika częściowo z narodowości.  Dodaje jednak, że Książek nie był jedynym Polakiem w konkursie, ani jedynym, któremu nie było dane zagrać finałowego koncertu, więc trudno patrzeć na przychylność publiczności tylko pod tym kątem.

Z monitoringu internetu wynika, że Krzysztof Książek był najczęściej wymienianym przez polskich internautów uczestnikiem Konkursu Chopinowskiego w tym roku. Co więcej, jak wynika z analiz wydźwięku wypowiedzi w IMM – blisko 40% wpisów o pianiście zawierała słowa przychylne pianiście i kojarzone z pozytywnymi emocjami. Po ogłoszeniu wyników przez jury, liczba wzmianek zmieniła się na korzyść zwycięzcy – Seong-Jin Cho z Korei Południowej.

„Siła mediów społecznościowych nie pozostała tu też tylko w sferze dyskusji” – podkreśla Anna Watza. Początkowo Instytut Fryderyka Chopina zamierzał przyznać Nagrodę Publiczności jednemu z finalistów. Dopiero szeroka reakcja internautów (widoczna m.in. w oficjalnej aplikacji konkursu zawierającej również forum) doprowadziła do zmiany tej decyzji i zgody, by głosować na każdego z 78 występujących pianistów. „Patrząc na wyrazy uznania i poparcia, a także smutek z braku Krzysztofa Książka w finale – trudno mieć wątpliwości, o którego z Uczestników w tym wypadku walczyli internauci” – ocenia Watza.

Etiuda rewolucyjna?

„Konkurs zrodził się z potrzeby podtrzymania znajomości muzyki Fryderyka Chopina oraz utrwalenia charakterystycznej dla niego tradycji gry na fortepianie. Dziś, kiedy Konkurs organizowany jest z olbrzymim rozmachem, przyciągając największe talenty pianistyczne ze wszystkich krajów świata, a sama Chopinowska twórczość cieszy się taką popularnością i uznaniem, jakie nie są dane niemal żadnemu innemu kompozytorowi, trudno uwierzyć w to, że po I wojnie światowej, zaledwie około 90 lat temu, dzieła Chopina grywane były coraz rzadziej, a wręcz znikały z programów nauczania szkół muzycznych. Kult Chopina gasł” —

– czytamy na oficjalnej stronie Konkursu Chopinowskiego. Na wszystkie “zrywy”, które związane są z mediami społecznościowymi, należy patrzyć trochę przez palce, a ocenę ich realnego wpływu dzielić przez dziesięć. Tym niemniej, socialmediowe, multimedialne i hipermedialne wcielenie tegorocznej edycji konkursu należy ocenić wyjątkowo dobrze. Nie często mamy okazje śledzić pełną emocji dyskusję o muzyce klasycznej i nawet, jeżeli kolejna taka okazja trafi się przy kolejnej edycji Konkursu, to misja “podtrzymania znajomości muzyki Fryderyka Chopina”, którą deklaruje Instytut, nabrała w tym roku bardzo realnego kształtu także dzięki nowym mediom. Można zatem pokusić się o użycie słowa “rewolucja”.