IMM: Nauczyciele w internecie warci 12 mln zł. Egzamin w social mediach zdany na 5 z minusem.

Bardzo dobrze, 3+

Na temat wynagrodzenia za pracę nauczycieli nie raz toczyły się gorące debaty publiczne. Głośniej i bardziej kontrowersyjnie bywało tylko wokół pensji górników i pielęgniarek. Po zanalizowaniu przez IMM obecności frazy „nauczyciel” i jemu pokrewnych w sieci, dzięki modułowi analitycznemu możemy oszacować wartość wirtualnego wizerunku nauczycieli. Zaledwie od początku października (1-12.10.2015) pojawiło się ponad 36 tys. wzmianek na ten temat, a wartość AVE publikacji na portalach internetowych przekroczyła 12 mln złotych! Najcenniejszymi dla pedagogów informacjami były te zamieszczane przez portale wiadomości.onet.pl, wyborcza.pl, czy expressilustrowany.pl, których suma wartości wyniosła kolejno ok. 800 tys., 600 tys. i 500 tys. zł.

Nauczyciele do tablicy!

Social media można porównać do szkolnej tablicy, z nieograniczonym zapasem kredy dla wszystkich. Z tym, że do odpowiedzi wywołują tu nie nauczyciele, a użytkownicy, którzy często dają bardzo surowe oceny. Jednak chociaż zgodnie z danymi IMM nauczyciele czasem dostają wirtualne nagany to w ogólnym rozrachunku przechodzą do następnej klasy. Ze wszystkich zmonitorowanych od początku października publikacji w internecie i social mediach aż ok. 3 900 wzmianek miało wydźwięk pozytywny, a tylko ok. 1 300 zabarwienie negatywne. Najwięcej komentarzy pod adresem konkretnych nauczycieli pojawiało się na Twitterze, który jednocześnie jest najbardziej aktywnym źródłem publikacji na temat nauczycieli. Tutaj pojawiła się ponad połowa, czyli 51% wszystkich wzmianek, na drugim miejscu znalazł się Facebook – 49%, a na kolejnych Google Plus, forum.gazeta.pl i komentarze.onet.pl – po 1% informacji w każdym z nich. Łącznie na Twitterze i Facebooku opublikowano prawie 28 tys. wpisów i komentarzy. To oznacza, że jeżeli nauczyciele, a co za tym idzie także szkoły i instytucje związane z edukacją chcą wiedzieć, co ich podopieczni naprawdę myślą, czego się boją, jakie mają problemy i plany związane z systemem edukacji – po lekcjach powinni odrobić zadanie domowe z obecności właśnie w tych dwóch kanałach społecznościowych.

Podręczniki i zeszyty do ćwiczeń mają obecnie poważnego konkurenta – internet. To z pewnością dydaktyczne wyzwanie dla współczesnych nauczycieli, jednak niezaprzeczalnie dla uczniów to naturalne środowisko. Warto je zatem poznać, bo jak pisał jeden z mistrzów polskiej literatury Juliusz Słowacki: „Chodzi mi o to, aby język giętki/ Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:/ A czasem był jak piorun jasny, prędki,/ A czasem smutny jako pieśń stepowa” – i takie właśnie bywają komentarze uczniów-internatutów, te smutne jako pieśń stepowa: „jeszcze nie wiem, ale narazie to nie cierpię mojej nauczycielki od tego ugh jest okropna”, „Gdybyś miała z moją nauczycielką to szybko by Ci się odechciało geografii”, i te piękne jak aniołów mowa: „urok osobisty mojej nauczycielki mnie przekonal”, „w gimnazjum miałam super nauczyciela od muzyki, pan winiar śmieszny typek” i te jak piorun jasne, prędkie: „…Co do matematyki, mój nauczyciel mówił, że jedynym sposobem na naukę tego przedmiotu jest kartka, długopis i twardy tyłek…”, „brwi mojej nauczycielki od mechatroniki”, „to masz super, zazdroszczę:( ostatnio miałam lekcje z praktykantką i ona lepiej uczyła od nauczycielki”.

Na świadectwo z czerwonym paskiem nauczyciele będą jeszcze musieli trochę pracować, by socialowa komisja egzaminacyjna przyznała im odpowiednio wysoką punktację. Jednak wizerunek polskiego nauczyciela w sieci można z powodzeniem nazwać dobrym 🙂

Autor artykułu: Monika Tomsia, Specjalista ds. PR, IMM