Polacy są zmęczeni…porodem!

Daily Mirror ogłosił nadejście "małego księcia", The Sun zmienił nazwę na "The Son", a The Guardian pompatycznie – choć w telegraficznym skrócie – podał na swojej "jedynce": "Narodziny, chłopiec, książe, król". Polskie media nie pozostawały daleko w tyle – nieważne, czy czytelnicy tego chcieli, czy też nie.  "Skończcie już z tym royal baby! W Polsce normalnych ludzi to nie obchodzi! W każdym serwisie Kate w szpitalu!" – skomentowała ostatecznie jedna z internautek. Potwierdziła w ten sposób doniesienia serwisu press.pl, który podał, że w dniu narodzin syna brytyjskiej pary książęcej, polskie kanały informacyjne zgromadziły mniej widzów niż tydzień wcześniej. W ramach projektu Kompasu Social Media Instytut Monitorowania Mediów sprawdził, czy po wyłączeniu telewizorów Polacy zalogowali się masowo na swoje facebookowe konta. A jeżeli tak – to jak komentowali narodziny nowego członka królewskiej dynastii?

Przez ostatnie miesiące w interencie i mediach społecznościowych o księciu Williamie i księżnej Kate mówiono w kontekście ciąży, dziecka i porodu ponad 5 tysięcy razy. Im bliżej królewskiego rozwiązania – tym częściej. Od początku lipca polscy internauci rozmawiali o "royal baby" dużo chętniej niż w ciągu poprzednich trzech miesięcy.

Wtedy jeszcze – jako że mały książę nie spieszył się do przyjścia na świat – podejmowano tematy zastępcze. "Jak ogłoszą wieść o narodzinach dziecka księżnej Kate i księcia Williama?", "Jak będzie wyglądało dziecko Kate i Williama?", "Babcia dowie się pierwsza?" – spekulowano na licznych Facebookowych stronach.  Twitter również rozsiewał własne domysły i wróżby na temat płci dziecka oraz tego, czy w obawie przed PRISM-em informacja o narodzinach zostanie przekazana królowej zaszyfrowanym telefonem. Od tematu nie stronił ani Gość Niedzielny, ani portal Money.pl ani też też fanpage… centrum handlowego Marywilska 44. Wytłumaczenie skali pospolitego ruszenia znaleźliśmy dopiero na fanpage’u trójkowej audycji "Z najwyższej półki". "Ta religia nazywa się "celebrytyzm" i współczesna cywilizacja z tego celebrytyzmu żyje. Media żyją z reklam, a reklamy są kiedy piszemy i mówimy o dziecku. Wszyscy jesteśmy w to wkręceni. To jedyne takie zjawisko medialne na świecie" – tłumaczył w cytowanej tam rozmowie Marek Rybarczyk, dziennikarz Newsweeka i autor książki "Tajemnice Windsorów". I był to jeden z niewielu wyważonych i poważnych głosów w tej sprawie.
Z badań Instytutu Monitorowania Mediów wynika, że o fenomenie "royal baby" internauci najchętniej dyskutowali na Facebooku, Twitterze, forach Gazety.pl oraz licznych forach kobiecych (m.in. forum.wizaz.pl). Wśród portali zdecydowanie najwierniejszy tematowi pozostał Onet, który dzięki publikacjom w serwisach Plejada, Kobieta oraz w ogólnym serwisie informacyjnym pozostaje zdecydowanym liderem w informowaniu o wydarzeniach wokół ciąży Kate Middleton, wyprzedzając nawet czołowe serwisy "plotkarskie".

Blogerzy swój wyraz sympatii bądź antypatii do medialnych doniesień wyrażali często na mikroblogu w Wykopie, Blipie oraz w serwisie Photoblog.pl. "Co my się tak tu jaramy tym królewskim dzieckiem, skoro ono na Polskę nie ma najmniejszego wpływu?" – pytał jeden z Wykopowiczów. W serwisie tym znaleźli się też tacy, którzy dziękowali mediom, lecz nie były to podziękowania, które można oprawić w ramki i z dumą powieścić na ścianie w honorowym miejscu. "Chciałbym gorąco podziękować wszystkim mainstreamowym polskim mediom za tą jakże dokładną relację z urodzin dziecka księcia Williama i księżnej Kate. Wszyscy Polacy żyli w wielkim napięciu, oczekując informacji o tym, ile waży dziecko i jakiej jest płci. Mieszkańcy naszego kraju są wdzięczni za to, że polskie media tak dokładnie relacjonują to wydarzenie (wszak nasz wspaniały kraj i naród nie mają żadnych problemów)".
Do tematu pojawienia się na świecie nowego następcy tronu nawiązał też Janusz Korwin-Mikke. ""Kasia" – nie "Kate"! Anglii nie podbił też "William Zdobywca", a Wilhelm. Ciekawe, że jako imię dziecka sugerują "Jerzy", a nie "George" – upomniał dziennikarzy polityk na swoim blogu. Nie on jeden zwrócił zresztą uwagę na jakość medialnych doniesień, które czasami były w istocie… nie do ogarnięcia. "Polscy piłkarze nawet w takiej chwili potrafią wszystko spieprzyć" – skomentował wpadkę portalu TVN24 fanpage "Nagłówki nie do ogarnięcia".
Chwila, kiedy relacja z wydarzeń w szpitalu św. Marii zastąpiona została relacją z meczu Lechii Gdańsk z Podbeskidziem Bielsko-Biała, została bardzo entuzjastycznie przyjęta przez fanów strony. "A jakby tak na odwrót? "73 minuta: widać główkę." – podpowiadał pracownikom mediów jeden z facebookowiczów. Z kolei "Faktoid" nie pozostał w tyle za "Private Eye". "Dzisiaj wszyscy jesteśmy w ciąży" – "cytował" Jarosława Gowina na pierwszej stronie. Redakcja internetowej parodii tabloidu nawiązując do znanego mema dodała także: "Brace yourself: Royal baby (0 l.) is coming!". A tymczasem w społecznościach rozpoczęły się dywagacje na temat…. drugiego dziecka Williama i Kate. Ale o tym nie wiedzą jeszcze nawet sami zainteresowani, a buzz na Facebooku i Twitterze nie jest jeszcze – na szczęście – samospełniającą się przepowiednią.

 

Instytut Monitorowania Mediów wyraża zgodę na publikację raportu, wyników badań i dołączonych do nich materiałów graficznych pod warunkiem podania źródła ("Instytut Monitorowania Mediów” lub „Kompas Social Media”) w artykule oraz oznaczenia źródła przy każdej grafice.

 

O badaniu:
Raport wykonano na podstawie analizy 5250 materiałów internetowych zawierających informacje na temat brytyjskiej pary książęcej w kontekście "royal baby"  z okresu od 24 czerwca 2013 do 24 lipca 2013 roku.

 

Autor badania:
Łukasz Jadaś – Instytut Monitorowania Mediów

 

Zobacz pozostałe raporty również na stronie IMM.

 

O Kompasie Social Media:
Kompas Social Media to projekt Instytutu Monitorowania Mediów. Jest to audyt dotychczasowej obecności firmy, marki, osoby czy całej branży w mediach społecznościowych na tle jej obecności w Internecie. Raport umożliwia identyfikację najbardziej popularnych miejsc dyskusji na temat marki lub firmy, wskazuje również kanały jeszcze niezagospodarowane. Audyt sygnalizuje momenty największego nasilenia komentarzy, z uwzględnieniem głównych tematów, co pomaga w szczegółowej analizie komentarzy internautów na badany temat. W raporcie uwzględniony jest też wydźwięk publikacji na temat badanego hasła. Analiza wyszczególnia również autorów treści w sieci, będących lub mogących się stać liderami opinii. Kompas pomaga ocenić dotychczasowe przekazy na temat firmy/ marki i znaleźć miejsca w Internecie, w których pojawia się ona jak i jej klienci. To pomoc w dostosowaniu lub zoptymalizowaniu komunikacji w poszczególnych kanałach w Internecie.

 

O IMM:
Instytut Monitorowania Mediów to lider branży monitoringu mediów w Polsce. Od ponad dekady dostarcza klientom kompleksową usługę badania wizerunku w prasie, radiu, telewizji oraz w internecie i w mediach społecznościowych. Rozwój potrzeb na rynku monitorowania mediów spowodował, że od 2003 roku IMM uruchomił dziewiętnaście ośrodków lokalnych w największych miastach Polski, dzięki czemu stało się możliwe pozyskiwanie informacji z gazet regionalnych już w dniu ich wydania. Od początku 2010 roku IMM oferuje możliwość zamówienia monitoringu mediów z krajów Europy Środkowo-Wschodniej (CEE). IMM publikuje szereg ogólnodostępnych raportów, w tym „Najbardziej Opiniotwórcze Media” – cykliczny ranking najczęściej cytowanych mediów, a także regularne badania polskiego dyskursu internetowego w ramach projektu Kompas Social Media.