EKOŚCIEMY

Ile razy wydawało się Wam, że produkty, które kupujemy nie są aż tak „ekologiczne” jak chciałby nam to przedstawić producent? Ekologiczne detergenty, samochody z niższą emisją zanieczyszczeń, zdrowa żywność czy naturalne kosmetyki – z tym wszystkim spotykamy się na co dzień. Niestety wielu z nas daje się złapać na tzw. ekościemę czyli greenwashing.

Wszystko zaczęło się w Stanach Zjednoczonych, w latach 80-tych XX wieku, kiedy sprytni hotelarze chcąc zaoszczędzić na praniu, namawiali gości do rzadszej wymiany ręczników – w imię ekologii oczywiście! Wtedy właśnie ukuto pojęcie greenwashing’u. Obecnie obejmuje on wszystkie nieuczciwe działania mające na celu promowanie przedsiębiorstwa lub samego produktu w oparciu o zielony PR i zielony marketing.

Niestety dla wielu Polaków ekologia zaczyna i kończy się na segregacji odpadów, żywności ze sklepów ekologicznych i jeździe na rowerze. Nasza świadomość jest o wiele niższa niż na Zachodzie. Dlatego wielu firmom łatwiej jest przybierać „zielone barwy” i pretendować do miana ekologicznych. Zastanawialiście się jak to jest, że popularna sieć pralni chemicznych ma w nazwie słowo „eko”? Na Zachodzie taki projekt szybko zostałby zablokowany! Wiele produktów określanych jest mianem „eko” tylko dlatego, że nie zawierają toksycznych składników, a przecież to nie wystarczy! To że sami upiekliśmy ciasto nie oznacza od razu, że jest ekologiczne…

Z ekościemami spotykamy się na każdym kroku – chociażby kupując jaja na bazarze. Słyszymy wtedy, że są to „jajka ekologiczne”, „jaja ze wsi”, „z chowu ekologicznego” lub „od kur skubiących trawę” – historii jest wiele. Jeśli jednak przyjrzymy się dokładniej to okazuje się, że na jajku zamiast zera widnieje trójka –
ot i ekologia w bazarowym wydaniu!

W zdziwienie wprowadzają również nazwy nowo powstających osiedli i biurowców. „Ekozakątek”, „Ekodolina”, „Ekoprzystań” – wszystkie zazwyczaj tylko ładnie się nazywają, bo ich budowa i funkcjonowanie nie mają później z ochroną środowiska nic wspólnego. Jednak na fali popularności projektów „eko” takie mieszkania i powierzchnie biurowe świetnie się sprzedają.

W Polsce brakuje stron i portali internetowych, które skupiałyby się na wyszukiwaniu ekościem i piętnowaniu ich. Na Zachodzie wygląda to zupełnie inaczej. Uważnie monitorowane są m.in. reklamy z zielonym przesłaniem. Na stronach takich jak http://www.greenwashingindex.com/ przedstawiane są rażące przykłady, a Internauci wzajemnie się ostrzegają.

Nie popadajmy jednak w paranoję, bo oczywiście nie wszyscy próbują nas oszukać! Nieliczni przedsiębiorcy starają się o tzw. Ecolabel (znaczek na opakowaniu przypomina stokrotkę). Znak ten jest gwarancją, że produkt spełnia najwyższe normy ekologiczne.

Pośród polskich przedsiębiorców są też tacy, którzy prowadzą np. akcję sadzenia drzew czy budują platformy pod bocianie gniazda, wcielając w życie zasady odpowiedzialnego biznesu. W niecodzienny sposób o ekologię dba również warszawski hotel Hyatt. Na jego dachu znajduje się pasieka zamieszkana przez dwie pszczele rodziny. Jest to świetny sposób na ochronę owadów, szczególnie w mieście. Również na dachu – tym razem budynku należącego do Banku Gospodarstwa Krajowego – swoje gniazda uwiły pustułki. Bank przy współpracy ornitologów z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN otoczył ptaki opieką i dba
o zachowanie ich miejsc lęgowych. Najważniejsze jest jednak to, że pośród Polaków z roku na rok rośnie eko-świadomość i coraz trudniej jest nas nabrać!