700 mln złotych za publikacje przedwyborcze? Raport IMM o kandydatach na prezydenta Polski.

Sondaż medialny

To już ostatnie tygodnie przed dniem wyborów prezydenckich 2015, uwaga mediów skupiona jest zatem na kandydatach zajmujących najwyższe miejsca w sondażach i rankingach. Zgodnie z badaniem przeprowadzonym metodą CATI przez TNS Polska potencjalni wyborcy stawiają na Bronisława Komorowskiego (46% poparcia), Andrzeja Dudę (24% poparcie), Pawła Kukiza (6%), Janusza Korwina-Mikke (4%) oraz Magdalenę Ogórek (3%). Zgodnie z analizą Instytutu Monitorowania Mediów największą uwagę mediów utrzymali ci sami kandydaci, lecz w nieco innej konfiguracji. Pierwsza dwójka prowadzi także w zestawieniu największej liczby publikacji z okresu od 1 lutego do 10 kwietnia: Bronisław Komorowski (32% wszystkich publikacji – czyli prawie 150 tys. wzmianek) oraz Andrzej Duda (19% – ponad 80 tys.), tutaj jednak podobieństwa się kończą. Na trzecim miejscu podium medialnego znalazł się bowiem nie Paweł Kukiz (6% – ok. 27 tys. wzmianek), lecz Janusz Korwin-Mikke (9% – ok. 40 tys.), a miejsce piąte, zamiast Magdaleny Ogórek (5% – ok. 25 tys.), zajął Janusz Palikot (6% wzmianek – ok. 26 tys.). Łącznie w ciągu ponad 2 miesięcy pojawiło się ok. 420 tys. wzmianek w mediach o wszystkich kandydatach.

Pretendenci do objęcia najwyższego państwowego urzędu, którzy zakwalifikowali się do pierwszej piątki rankingu IMM, osiągnęli szczególnie atrakcyjne wyniki w tym samym okresie, czyli pomiędzy 9 i 15 lutego – w czasie emisji przemówień wyborczych poszczególnych kandydatów. Kolejne ożywienie mediów nastąpiło miesiąc później, lecz już nie dla każdego kandydata z podobnym natężeniem. Na pierwszy plan między 9 i 15 marca wysunął się w prasie, na portalach internetowych i w social mediach obecny prezydent Polski – Bronisław Komorowski, który uzyskał wynik podobny do tego sprzed miesiąca, czyli ok. 20 tys. publikacji w ramach 1 tygodnia. Prezydent zanotował także największy spadek zainteresowania mediów na początku marca, podobnie Andrzej Duda. Natomiast publikacje na temat ich konkurentów utrzymywały się przez ok. 2 miesiące na dość wyrównanym poziomie.

Komitet społecznościowy

Komitety wyborcze zostały powołane po to, by wspierać kandydata w dążeniu do objęcia organu władzy publicznej. Użytkownicy mediów społecznościowych natomiast nie stanowią ani jednolitego zespołu, ani nie prezentują jedynie postaw wspierających swoich faworytów. Wręcz przeciwnie, często wyrażają szczególnie swoje niepochlebne lub zabarwione ironicznie opinie, np.: „Taka osoba nie może wzbudzać zaufania”, czy „jakoś nie słyszałem komentatorów, którzy mówiliby, że prezydent po 5 latach sprawowania funkcji swoje wystąpienie na konwencji odczytuje z kartki.” – piszą Facebookowicze o Bronisławie Komorowskim oraz ogólnie o politykach: „No to pewnie dzialacze partyjni od dziesieciu lat sweterki dziergali na drutach i sprzedawali by uzbierac tyle kasy ?”. Twitterowicz natomiast poddaje w wątpliwość wiarygodność Janusza Palikota: „@Palikot_Janusz to już wiemy że nie Pan pisze tweety bo właśnie występuje Pan w #TVPinfo na żywo”.

Co nie oznacza, że social media zupełnie powstrzymują się od opinii pozytywnych: „Takich ludzi potrzeba Polsce! Wyważony, młody ale z energią i inicjatywą!” – wykrzykuje niemal użytkownik Facebooka o Andrzeju Dudzie, natomiast internauta na swoim koncie Google Plus dziwi się: „Pan Korwin-Mikke ma cholernie dużo racji. Nie rozumiem czemu ludzie nie chcą żyć godnie we własnym kraju i mają jakąś taką nienawiść w stosunku do jego osoby.”, opinia umieszczona na Twitterze z kolei ułożona jest niemal na kształt hasła wyborczego: „Ludzie głosujemy na Grzegorza Brauna, niech się zmieni nasza fauna.”

Jedno jest pewne – to, co zdecydowanie odróżnia komunikację użytkowników social mediów od komitetów wyborczych to nieskrępowane poczucie humoru: „Czemu nikt nie zrobił sondażu kogo by żołnierze chcieli mieć jako zwierzchnika sił zbrojnych. Magdalenę Ogórek czy Bronisława Komorowskiego” lub „Lubię Pawła Kukiza ale w garniturze Prezydenta Polski jakoś go nie widzę…”

Jak wskazywali dziennikarze – kandydaci na prezydenta nie wykazali się znaczącą aktywnością w mediach społecznościowych, poza – wyłączonym z tej grupy – Pawłem Kukizem, docenionym za zwracanie się do czytelników na Facebooku i Twitterze. Wykorzystując promocyjnie ostatnie tygodnie kampanii Prezydent Bronisław Komorowski zdecydował się jednak zawalczyć o młodszych wyborców i wziął udział w programie znanego polskiego vlogera – Łukasza Jakóbiaka. Na ile zabieg ten przyniesie pozytywne skutki dla wizerunku prezydenta i samego prowadzącego – pokaże czas, z pewnością jednak po tym spotkaniu w sieci zawrzało.

Niezależnie od zaangażowania kandydatów – internauci nie potrzebowali zachęty do prowadzenia własnych dyskusji przedwyborczych. Zdecydowana większość, bo aż 77% wszystkich wpisów i komentarzy z badanego okresu pojawiła się na Facebooku – to prawie 250 tys. wzmianek! Bieżący monitoring social mediów i inicjowanie rozmowy z wirtualnymi wyborcami mogło się w tym czasie okazać idealnym krokiem ze strony sztabów wyborczych. Poza portalem Zuckerberga warto zwrócić uwagę na Twitter, gdzie miało miejsce 19% wszystkich publikacji (ponad 61 tys.). Na kolejnych miejscach znalazły się kolejno: Google Plus – 2% (niemal 5 tys.), wiadomości.gazeta.pl – 1% (prawie 4 tys.) i forum.gazeta.pl – 1% (ponad 3 tys. wzmianek). To właśnie w tych pięciu kanałach najczęściej dyskutowano również o każdym z kandydatów z osobna. Na tym tle wyróżnia się Janusz Korwin-Mikke, o którym często pisano także na popularnym wśród młodych ludzi portalu wykop.pl, gdzie pojawiło się prawie 400 wzmianek na jego temat.

Budżet wyborczy vs wartość publikacji

Dociekania przedstawicieli różnych tytułów prasowych, czy internetowych na temat kwot przeznaczonych na kampanie wyborcze, były jednym z popularniejszych tematów poruszanych w mediach w okresie przedwyborczym. Opinie dotyczące słuszności przeznaczonych na działania promocyjne budżetów, odnosiły się zarówno do potencjalnie zbyt wysokich, jak również zbyt niskich wydatków ze strony sztabów wyborczych. Przyjrzyjmy się jednak, ile dodatkowo musieliby wydać kandydaci, by uzyskać na płatnych zasadach wszystkie opisane wyżej publikacje w prasie i internecie. Szacunki Instytutu Monitorowania Mediów wskazują, że wartość ekwiwalentu reklamowego publikacji z okresu 2 miesięcy na temat wszystkich kandydatów wyniosła niemal 700 mln zł (400 mln w internecie i 300 mln w prasie).

Gdyby Bronisław Komorowski chciał odpłatnie uzyskać wszystkie ze 150 tys. publikacji na swój temat, musiałby zapłacić ok. 250 mln zł, natomiast Andrzej Duda – ponad 130 mln zł. Trzeci pod względem liczby publikacji Janusz Korwin-Mikke musiał ustąpić miejsca Januszowi Palikotowi, który przewyższył wartość wzmianek na temat swojego konkurenta o ok. 7 mln zł. Publikacje o Korwinie-Mikke warte są ok. 36 mln zł, a o Palikocie ok. 43 mln zł, AVE Pawła Kukiza natomiast wyniosło ok. 28 mln zł.

Od początku lutego do czasu wyborów kandydaci na prezydenta Polski z pewnością przekonali się, że prawo wyborcze nie obowiązuje na terenie zakreślonym przez prasę, czy Internet. Żadne przepisy, czy normy nie zatrzymają medialnej karuzeli, szczególnie tej, na którą wsiedli użytkownicy mediów społecznościowych.

O badaniu:

Badanie przeprowadzone przez Instytut Monitorowania Mediów zostało przeprowadzone w okresie 01.02- 10.04.2015 i oparte na danych z monitoringu prasy, internetu i social mediów. Wykorzystany w artykule i wykresie sondaż TNS Polska został przeprowadzony na zlecenie „Wiadomości” TVP w dniach 7-8 kwietnia 2015 roku na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1000 mieszkańców Polski w wieku 18 i więcej lat metodą wywiadów telefonicznych (CATI). Analizie poddano frazy obejmujące nazwiska wszystkich kandydatów na prezydenta Polski 2015.

Autor artykułu: Monika Tomsia, Specjalista ds. PR, Instytut Monitorowania Mediów

Instytut Monitorowania Mediów wyraża zgodę na publikację raportu, wyników badań i dołączonych do nich materiałów graficznych pod warunkiem podania źródła („Instytut Monitorowania Mediów”) w artykule oraz oznaczenia źródła przy każdej grafice.